niedziela, 15 grudnia 2013

One

*Holly*   

Obudziło mnie słońce wpadające przez okno. 
Uniosłam się do pozycji siedzącej. Wyjęłam telefon spod poduszki, by sprawdzić która godzina. Była 10.02.
Leniwie wstałam i podeszłam do szafy. Wyjęłam czarne spodnie i zieloną bokserkę. Ubrałam wybrane przez siebie ciuchy. Następnie poszłam do łazienki, opłukałam wodą twarz, po czynności wytarłam miękkim niebieskim ręcznikiem.
Wyszłam z pomieszczenia, kierując się do drzwi. 
Weszłam do salonu, zobaczyłam mojego brata. 
Był najwyraźniej smutny, stał bezczynnie patrząc się w podłogę.
Powoli podeszłam do Zayn'a. 
Gdy już byłam dość blisko, zwrócił wzrok na mnie. 
Można powiedzieć, że płakał, ale dlaczego?
-Zayn? Co się stało? -zapytałam obejmując go.
-Nie chcę o tym gadać! - wykrzyknął siadając na najbliższym krześle.
-Chodzi o Perrie? 
Chłopak na to pytanie tylko przytaknął.
-Co zrobiła?
Podał mi zdjęcie na którym prosto z mostu widać było o co mu chodziło. 
Dziewczyna na fotografii całowała się z jakimś chłopakiem, lecz to nie był mój brat. 
Przytuliłam się do chłopaka, żeby nie było mu smutno.
-Może to stare zdjęcie? -powiedziałam, z nadzieją żeby tak było.
-Mam taką nadzieje, że to stare! - powiedział, a jego smutek przerodził się w uśmiech.
Zawsze potrafiłam kogoś rozweselić w trudnych chwilach  ☺
*
Po rozmowie z bratem, poszłam do kuchni zrobić coś na śniadanie.
Wyjęłam składniki potrzebne na gofry.
Zaczęłam przygotowywać potrawę. Jak zawsze gotując nuciłam jakąś piosenkę, tym razem była to melodia utworu ,, Justin'a Bieber'a - Never Say Never ''.
*
 Gdy posiłek był gotowy  położyłam go na środku stolika.
-Zayn! Chodź na śniadanie! - wykrzyczałam a po chwili zjawił się chłopak. 
Zaczęliśmy konsumować jedzenie. 
Oczywiście trwało to w ciszy, bo mój brat ciągle był przygnębiony.
Myślałam, że mi się udało go rozweselić, ale cóż widocznie się myliłam ;(.
Po zjedzeniu pusty, brudny talerz włożyłam do zmywarki. 
Wparowałam do przedpokoju, ubrałam moje ulubione czarne Converse z ćwiekami po boku.
Wyszłam z domu. 
Skierowałam się w stronę knajpki ,, Nando's ''.
*
Po 10 minutach byłam już na miejscu. 
-O hej Holly! -przywitałam mnie przyjaźnie Ana, która tam pracowała.
-Hej!
-Coś się stało? -zapytała zaciekawiona.
-Eh.. Zayn myśli, że Perrie go zdradza i ciągle chodzi przygnębiony.'
-I co chcesz zrobić? 
-Sama, nie wiem.. Dobra idę do Liam'a i Danielle może ona jest u nich! Pa! - powiedziałam i wyszłam z lokalu. 
Poszłam w stronę domu Payn'a który był nie daleko.
Szłam przez park, gdy zobaczyłam Edwards siedzącą, dla mnie nieznajomym chłopakiem.
Podeszłam do niej pośpiesznie. 
Chciałam, żeby mi wszystko wyjaśniła.
-Perrie chodź na słówko!  -rozkazałam gdy doszłam do ławki na której siedzieli. 
-Co? 
-Kim jest ten chłopak? -zaciekawiona zapytałam.
-To mój przyjaciel, nie widzieliśmy się 2 lata. - odpowiedziała.
-A wiesz, że Zayn się martwi? -lekko wkurzona powiedziałam.
-Co? Powiedz mu że jak wrócę, to mu wszystko wytłumaczę!
 ~
Przytaknęłam, i wybiegłam z parku. 
Postanowiłam, że odwiedzę Harry'ego.
*20 minut później*    

Byłam pod domem Styles'a. 
Weszłam do klatki. Zapukałam do drzwi.
Otworzył mi Hazz.. Miał rozpiętą koszulę  i nieogarnięte włosy.
Przywitałam się z nim, a on zaprosił mnie do środka.
-Po cóż przyszłaś? -rzucił, po czym przybliżył się do mnie tak blisko, że nasze ciała się stykały a oddechy spotykały.
-Odwiedzić Cię, a co mam wyjść? -zapytałam ze złośliwym uśmieszkiem.
-No coś ty! - odpowiedział przegryzając wargę. 
Pocałował mnie, lecz tak namiętnie, jak nigdy dotąd.
Szybko odwzajemniłam pocałunek.
 Całowaliśmy się jakbyśmy walczyli o jedzenie. Ja zatopiłam ręce jego lokach, a on trzymał swoje na mojej talii.
Przeniósł mnie na wielką wygodną sofę. Po czym, coraz bardziej zaczął mnie całować.
-Matko święta Harry! - przeszkodził nam kobiecy głos.
Obejrzałam się za siebie. Kogo zobaczyłam jego mamę. Szybko zeszłam z niego.
-Przepraszam! - powiedział tak cicho, żeby jego rodzicielka nie usłyszała.
-Dzień dobry! - przywitałam się z panią Styles, po czym wybiegłam z mieszkania.
*
Wróciłam do domu. 
Oczywiście kto stał w drzwiach? Mój brat.. Zayn!
-Mówiłem Ci coś! - krzyknął gdy ledwo co weszłam.
-Co? -zapytałam, chociaż dobrze wiedziałam o co chodzi.
-Miałaś sama nie chodzić do Harry'ego. 
-O matko.. Co by mi się stało. A skąd wiesz, że byłam u niego? -zdziwiona wyszłam z korytarza. 
-Po pierwsze zadzwonił do mnie a po drugie to wiesz jaki on jest! - wykrzyczał podnosząc rękę na mnie.
-Wyluzuj dobra! - rzuciłam, po czym po schodach wbiegłam do swojego pokoju.
~
Wyjęłam z szuflady komody mój pamiętnik. Otworzyłam go na jednej z czystych stron. Usiadłam na fotelu, przy oknie.
Zaczęłam w nim rysować jakieś dziwne obrazki, i pisać wulgarne słowa. 
Wyjrzałam przez okno, nagle z nieba zaczął padać deszcz. 
Odwróciłam wzrok na zegarek wiszący na ścianie, była 17.00. A było ciemno jak w dupie brzydko mówiąc. 
Zostawiłam notatnik na fotelu, w którym siedziałam. 
Położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i po chwili zasnęłam .....

******************************************************************
Elo, elo!
Macie rozdział. 
Mam nadzieje, że się podoba! 

KOMENTUJESZ - MOTYWUJESZ - UŚMIECH WYWOŁUJESZ

prosze komentujcie, dla was to chwila dla mnie to radość i motywacja ;)

4 komentarze: