sobota, 15 marca 2014

Epiolog

*Holly*

                                            * 5 miesięcy później*


-Tak Zayn będę za godzinkę .. Cześć! - powiedziałam ostatnie słowa i się rozłączyłam.
Schowałam urządzenie do kieszeni.
*
Wyszłam z samolotu wzięłam głęboki wdech i poszłam w stronę parkingu.
Podeszłam do jednej z wolnych taksówek. Chwyciłam za metalową klamkę, usiadłam na miejsce pasażera. Podałam adres kierowcy i ruszyliśmy
*
Śmiało weszłam do domu, zostawiłam na korytarzu walizki.
-Zayn!! - rzuciłam się Malik'owi na szyję gdy zobaczyłam go w kuchni. 
-Mówiłaś że za godzinę będziesz. - uśmiechnął się cwaniacko.
-No widzisz przyszłam szybciej. -zaśmiałam się.
-Zapomniałbym! Musisz się spotkać z Harry'm.
-Po co? -zmarszczyłam brwi.
-Idź do niego to się dowiesz. - odparł i poszedł do łazienki.

Wyszłam z domu. Skierowałam się w stronę budynku zamieszkiwania Styles'a.
*
Rytmicznie zapukałam do drewnianych drzwi. Po chwili usłyszałam kroki zbliżające się.
-H-Holy? - kędzierzawy spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-Tak .. Zayn powiedział, że chciałeś się ze mną widzieć. 
-Wejdź. - odparł i ruchem ręki pokazał, że mam wejść do środka. 
Usiadłam na fotelu, zaraz po tym przyszedł Hazz i usiadł na kanapie na przeciwko mnie. 
-Muszę Ci o czymś powiedzieć! - w równym czasie powiedzieliśmy przerywając cisze.
-Mów pierwsza.
-Umm... No.. Wiesz... 
-No?
-J-jestem w ciąży. - oznajmiłam a chłopak spojrzał na mnie pytająco.- Przepraszam muszę iść. - dorzuciłam wstając, zbliżając się do drzwi. 
-Poczekaj! - głos Hazz'y rozbrzmiał  w kuchni. 
-Tak?
-To.. Uuu.. Kogo dziecko? -spytał.
-Kogo? Twoje, dlatego przyszłam Cię o tym powiadomić. -spuściłam głowę.
Chwycił swoimi dłońmi moją twarz, podniósł ją tak aby nasze spojrzenia spotkały się. Kciukiem przetarł spadając łzę. Przytulił mocno do siebie, po czym wyszeptał:
-Wierzę Ci... 

                                                   2 miesiące później 

-Harry chyba się zaczyna - wyszeptałam łapiąc się za brzuch.
-To znaczy?
-Rodzę DEBILU! - krzyknęłam na Hazz'ę.
-Do szpitala. Szybko! 
Styles  wybiegł z domu, nie czekając na mnie. Po chwili i ja zjawiłam się przed budynkiem. Wsiadłam do samochodu. Chłopak przekręcił kluczyki w stacyjce i ruszyliśmy. 
-SZYBCIEJ!! - wykrzyczałam gdy bóle się nasilały. 
-Jesteśmy. - oznajmił.
Wyszłam z pojazdu po woli zbliżając się do szpitala. Od razu zawieźli mnie na porodówkę.


*włącz muzykę dla efektu!*


*Harry*    (MUZYKA)

 Siedziałem przed salą już 6 godzin czekając na lekarza. 
Wyjąłem małe czerwone pudełeczko w kształcie serce, w którym znajdował się pierścionek. 
W dzisiejszym dniu miałem oświadczyć się Holly, lecz nieodpowiednim dla mnie momencie zaczęła rodzić. Od kont wróciła to zbliżyliśmy się do siebie. Na tyle blisko, że znowu zostaliśmy parą. Moje rozmyślenia przeszkodził mi dźwięk otwierających a po chwili zamykających się drzwi. 
-I co z nią? - spytałem nie pewnie podchodząc do lekarza. 
-Jest w złym stanie, poród był bardzo ciężki dla pacjentki.
-Mogę się z nią zobaczyć. 
-Tak, proszę.
Skinięciem głowy podziękowałem, i wszedłem do środka. 
Natychmiast podbiegłem do łóżka Holly.. 
 Oczy natomiast zaszkliły się na widok bladej i wykończonej dziewczyny. 
-Harry? - wyjąkała.
-Gdzie Darcy?
-Darcy?
-Tak. Postanowiłem tak, że będzie się nazywać nasze dziecko. 
-Pielęgniarki  ją zabrały.. - lekko uśmiechnęła się.
*
-Holly? Co się dzieje? - spytałem gdy maszyny do niej podłączone zaczęły zwalniać.
Nie odpowiedziała na pytanie. 
-Lekarz! Zawołajcie Lekarza! - wykrzyczałem na całą sale, a jedna z pielęgniarek wybiegła z sali.

-Proszę wyjść! - starszy pan odepchnął mnie od łóżka. 
Posłusznie na rozkaz wyszedłem. Usiadłem na krześle, dłońmi zakryłem twarz. 
 
Zapłakany wstałem z krzesła 
. Kiedy dotarłem do szklanej szyby mocno szarpnąłem za klamkę i wszedłem do środka. Maszyna wykazująca pracę serca ukazywała prostą nieprzerwaną linie. Nie umiałem powstrzymać łez, które leciały jak strumień po moich czerwonych polikach. 
-Niech pan wyjdzie!  - krzyknęła pielęgniarka wskazując ręką drzwi. 
Spojrzałem na nią. Nie chciałem od niej odchodzić. 
-Ona.- Ona żyję? - spytałem, choć wiedziałem że odpowiedź będzie przeciwna. 
-Przykro mi nie mogę Panu nic powiedzieć ...  - odezwała się, wybiegłem z sali. 
Ponownie chwyciłem za serduszko  z biżuterią. Słone krople spływały po ciele w padając do środka pudełka. 
Wyjąłem telefon z kieszeni spodni, wystukałem numer Niall'a. Zadzwoniłem po chwili odezwał się chłopak. Powiadomiłem go o tym co się stało. Odpowiedział, że zaraz się zjawi w szpitalu. 
*
 -Harry! - usłyszałem głos blondyna.
Podbiegłem do niego. Spojrzał na mnie pytająco, patrząc mi prosto w oczy. 
-Holly.. Ona... - wykrztusiłem lecz nie do końca, gdyż łzy mi na to nie pozwoliły. 
Przetarłem spuchnięte oczy. 




Po chwili wyszedł  z sali dziewczyny lekarz, a za nim pielęgniarka.
-Zgon nastąpił o godzinie 20.04 ...
-Jaki zgon? Niech Pan powie że Holly.. Żyję..
-Przykro mi.. Ale to prawda. 
 Wleciałem do sali. Uklęknąłem przy jej bladym i martwym ciele.
-Kochanie!! Nie umieraj! Proszę Cię! .. - wykrzyczałem, choć dobrze wiedziałem że moje słowa nie uczynią ją z powrotem żywą. 
-PANIE STYLES! - stanowczy głos lekarza podniósł mnie na nogi. -Niech pan wyjdzie. Ona nie żyje! - dodał. 
-Ale czemu właśnie ona.. Czemu? - wymamrotałem. 
-Na każdego kiedyś przyjdzie czas.. 
-A-a gdzie moja córka? 
-Proszę za mną.
Posłusznie szedłem za ordynatorem. Wiedziałem że teraz ja będę musiał opiekować się Darcy. 
Pan w białym fartuchu wskazał ręką drzwi. Wszedłem po woli, spojrzałem na jedną z tabliczkę. Ujrzałem nazwisko 'Malik'. Podbiegłem do łóżeczka. 
-Cześć księżniczko. - pogładziłem dłonią jej czoło. 
 .
.
.
.
                                  *6 LAT PÓŹNIEJ*         



Dzisiaj 6 rocznica Twojej śmierci. Usiadłem na ławeczce przy grobie z Darcy. 
-Tatusiu.. Tęsknie za mamusią.. - córka co roku wypowiadała te same słowa. 
Przyciągnąłem ją do siebie, mocno utuliłem. Prawą ręką otarłem oczy, łzy cisnęły mi się same. 
 Nie chciałem, żeby moja księżniczka patrzała jak płacze. 
-Idź do wujka! - rozkazałem gdy ujrzałem niedaleko Malik'a.
*
Położyłem kwiatu, zapaliłem znicze. Tuż przy dzbanku postawiłem kopertę.
Włożyłem do niej nasze wspólne zdjęcie. 
-Do zobaczenia... Kocham Cię - wyszeptałem i odszedłem. 



                                              Tam z dołu patrze w niebo i zastanawiam się
                                                               Czy tam jest źle?"
                                               Patrzę na grób jej i zastanawiam się
                                                               "Czy Tobie jest tam dobrze?"
                                               Strumień łez zalał mą twarz.
                                                                Zamknąłem oczy.
                                              "Cierpię bardzo tak.... ''

                                     








 **********************************************
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać ;_;.
No to koniec opowieśći ._.
Jutro lub w poniedziałek pojawi się (na tym samym blogu) 
prolog do nowego opowiadania.
Dziękuje za wszystkie wejścia i komentarze! 
#KC ♥
Miłego czytania ;3 







2 komentarze: